Passacaglia quilt















Od dawna miałam ochotę na ten wzór.

Na początku pomyślałam o poduszce. Zrobiłam  pierwszą rozetę i poszło tak szybko, że zrobiłam kolejną i kolejną. Wciągnęło mnie!
Zaczęłam łączyć rozety i nie było już wyjścia, trzeba było szyć dalej.
Przynajmniej pozbyłam się sporej ilości resztek tkanin, których gromadzenie jest już moim hobby.

Narzuta wykonana jest w technice English Paper Piecing. Polega ona na obszywaniu papierowych szablonów tkaniną i zszywaniu ich ze sobą.
Papierowe szablony są używane wielokrotnie.

Gotowe zestawy papierków można kupić. Ja korzystałam z wydrukowanych szablonów, które własnoręcznie wycinałam (tak też można ćwiczyć cierpliwość).

Szyjąc nie powielałam gotowego wzoru w 100%. W sieci jest ich mnóstwo i przyznaję, były dla mnie inspiracją, ale postanowiłam eksperymentować. Skutkiem są różnej wielkości, często niesymetryczne  rozety, które czasem wyglądają jak doklejone do wzoru.
Taki trochę free style.

Wszystko zszywałam ręcznie. Uszycie wierzchniej części zajęło mi dokładnie 4 miesięce. To super szybko!  Pomogła pandemia koronawirusa.

Przede mną jeszcze łączenie warstw, pikowanie (już nie ręcznie) i wykończenie.

Zaczęło się niewinnie: 





Powstało kilka rozet


potem jeszcze kilka ...



i więcej ... doszywanych jedna do drugiej.



Użyte tkaniny to najczęściej resztki lub pocięte ubranka dziecięce ze sklepów z tanią odzieżą. Zwracałam jednak uwagę na jakość wybieranych tkanin, nie mogły być sprane lub zbyt cienkie.


W trakcie szycia dokupiłam kilka, no może kilkanaście, kuponów tkanin typowo patchworkowych, które wzbogaciły kolorystykę przyszłej narzuty oraz moją kolekcję tkanin.




W międzyczasie moje dzieło zyskało nazwę roboczą "BOB". Nazwę wymyśliła męska część mojej familii. 

 

Uzyskanie kwadratowego kształtu ze zszywanych rozet okazało się nie lada wyzwaniem. Wciąż coś mi się nie zgadzało i trzeba było dodawać nowe elementy.
Moje dzieło wciąż się rozrastało. Z planowanego rozmiaru 160 x 200 cm, wyszło prawie 200 x 220 cm. 
Zastanawiam się jak przepikuję BOBA???

Jest połowa czerwca a ja wciąż nie skończyłam quiltu.
Teoretycznie mam pomysł na wykończenia, ale im dłużej o nim myślę tym mniej jestem do niego przekonana.
Ułożyłam i spięłam wszystkie warstwy 3 warstwy i czekam na trochę wolnego miejsca. W tej chwili wygląda tak:




Jest koniec sierpnia.
Nadszedł czas na wykończenie quiltu. Nie ma sensu odkładać tego w nieskończoność.



Łatwo nie było. Pikowanie całej powierzchni zajęło mi kilka godzin. A pracę podzieliłam na dwa dni.

Do wykończenia brzegów wykorzystałam materiał ze spodu. Wyszło całkiem fajnie.
A oto on - mój największy do tej pory quilt.









Komentarze